×

Wyszukiwarka

Najczęściej wyszukiwane

    ablty.goToMainContent
    rysunek mężczyzny, który przykłada lupę do oka
    global.read_time: 2 min

    Okiem Szczepana, odc.8: Słowo na D

    Szczepan Rybiński

    Podopieczny Fundacji Avalon

    Dzięki niedawnym wypowiedziom niektórych osób publicznych, temat dyskryminacji osób z niepełnosprawnościami jest teraz na czasie, ale nie będę tego komentował, bo chyba nie ma takiej potrzeby. Potraktujecie to jako mój cichy protest. A propos protestu… Jak pewnie część z Was wie, 5 maja obchodziliśmy dzień walki właśnie z dyskryminacją osób z niepełnosprawnościami. Samo słowo na „D” pochodzi od łacińskiego – discriminatio – rozróżnianie, wykluczenie. Jeśli zapytam, czy spotykaliście się kiedyś z takim wykluczeniem ze względu na niepełnosprawność, pewnie część z Was przypomni sobie sytuacje, w których nie mogliście wjechać do budynku, ktoś nie chciał Wam pomóc albo po prostu unikał rozmowy z Wami. I oczywiście, będziecie mieli rację, w ten sposób otoczenie daje do zrozumienia, że niepełnosprawni różnią się od reszty społeczeństwa. Chociaż jest jeden plus takich sytuacji – na taką jawną dyskryminację możecie zareagować, zgłosić problem odpowiedniej instytucji. Macie powód, żeby wyrazić sprzeciw i dać do zrozumienia, że jesteście częścią społeczeństwa. Ja chciałbym zwrócić uwagę na inny rodzaj izolacji niepełnosprawnych.

    Jeśli byłbym Latynosem, który przyjechał do Polski z Ameryki Południowej, pewnie wzbudzałbym jakieś zainteresowanie, ale nawet dla części osób ze swojego kręgu kulturowego byłbym kimś „spoza”, bo mimo, że mówimy w podobnym języku i podobnie wyglądamy, to ja poruszam się na wózku, a oni nie. I nie chodzi mi o to, że pełnosprawni nie dopuszczają kulawych do swoich kręgów: integracja ma się coraz lepiej, dzieciaki pełno- i niepełnosprawne uczą się w tych samych szkołach.

    „Wyróżnienie” niepełnosprawnych moim zdaniem wynika z prostego faktu – stanowimy mniejszość. Myślę, że w tłumie łatwiej zauważyć osobę na wózku niż np. osobę o innym kolorze skóry.

    Wyobraźcie sobie grupę ludzi w podobnym wieku, dobrych przyjaciół – jedna jest na wózku. Znają się długo, może nawet od dzieciństwa – na tyle dobrze, że nie ma między nimi tematów tabu: sytuacje rodzinne, związki, seks, poglądy polityczne – mogą pytać siebie nawzajem o wszystko. Jest głośno, bo każdy chcę opowiedzieć swoją historię. Facet na wózku jest niżej, więc musi zadzierać głowę i mówić głośniej niż reszta. A teraz zagadka. Przyjaciele powinni usiąść, żeby porozmawiać z nim twarzą w twarz, żeby było mu wygodniej, czy stać tak jak do tej pory i traktować go tak jak wszystkich wokół?

    global.articles.related