Jacek Czech i woda, która zmieniła jego życie
Po wypadku był całkowicie sparaliżowany i mógł jedynie patrzyć w sufit. Tak rozpoczęła się jego heroiczna walka o sprawność – rehabilitował się nawet po osiem godzin dziennie, żeby tylko wrócić do samodzielności. Po tragicznym w skutkach wypadku odkrył sportową pasję, która przyniosła mu ogromne sukcesy. Extrasprawny pływak Jacek Czech dziś należy do czołówki polskich paraolimpijczyków i marzy o medalu w Tokio.
Szpitalny sufit
Jacek Czech to człowiek, który od urodzenia był prawdziwym sportowcem z krwi i kości. Tej pasji nie zabrał mu nawet tragiczny w skutkach wypadek, który znacząco ograniczył jego sprawność. Przed nim był bardzo aktywny – z pasją uprawiał siatkówkę i koszykówkę. W sierpniu 1994 roku, w wieku 18 lat oddał nieszczęśliwy skok na główkę nad zbiornikiem wodnym Chańcza, w wyniku którego uszkodził rdzeń kręgowy i został częściowo sparaliżowany. Po tym dramatycznym zdarzeniu, osiem miesięcy spędził w szpitalu, leżąc i patrząc w sufit. Następnie rozpoczął ciężką i mozolną rehabilitację, by móc siadać na wózek i wrócić do domu. Codziennie ćwiczył bardzo ciężko. Chciał za wszelką cenę znowu być sprawny i niezależny – wyjść z domu, pojechać do szkoły, a później rozpocząć studia.
Na fali
W czasie ćwiczeń rehabilitacyjnych Jacek Czech trafił na basen w konstancińskim ośrodku CKR. Jak na ironię losu to woda, która odebrała mu sprawność, oddała mu coś, czego się nie spodziewał – w niej poczuł prawdziwą wolność i niezależność. Woda go nie ograniczała tylko niosła, a wraz z nią jego marzenia o sprawności. Tak zaczął pływać. W wodzie odnalazł spokój i idealną formę rehabilitacji. Dzięki pływaniu stawał się coraz bardziej sprawny, odważny i przekonany, że da radę sam podjąć życiowe wyzwania. Z czasem postanowił powalczyć w zawodach, bo odkąd pamiętał – lubił rywalizację, lubił się ścigać z innymi.
„Jeżeli zdecydujesz się ruszyć, nic cię nie powstrzyma”
Sport poza większą sprawnością, ukształtował także jego charakter, zahartował i sprawił, że kolejne ograniczenia przestawały istnieć. Pływanie miało zbawienny wpływ także na samopoczucie Jacka Czecha. Wzmocniło również jego organizm, by z czasem zacząć zajmować się nim profesjonalnie i osiągać sukcesy na skalę światową. Biało-czerwoną koszulkę włożył w 2009 roku na Islandii, na zawodach w Rejkiawiku i od razu przywiózł stamtąd dwa srebrne medale Mistrzostw Europy.
W drodze do Tokio
Obecnie Jacek Czech to jeden z najbardziej utytułowanych polskich sportowców. W swoim dorobku ma dosłownie worek medali – zdobywał je na Mistrzostwach Polski, Mistrzostwach Europy i na Mistrzostwach Świata. W swojej karierze ustanawiał rekordy świata, został także wyróżniony prestiżowym tytułem Sportowca Roku 2019 w 1.Plebiscycie Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego. Jak sam przyznaje, w jego imponującej karierze sportowej brakuje tylko jednego trofeum – medalu olimpijskiego. Okazję do jego zdobycia będzie miał już niebawem wraz z inauguracją Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio. Jacek Czech wierzy, że dzięki wytężonym przygotowaniom do tego wydarzenia, jest w stanie zaskoczyć wszystkich. A my w Avalon Extreme mu takiej niespodzianki życzymy. Bo Jacek Czech to doskonały przykład na to, że wystarczy zacząć, by osiągnąć rzeczy wielkie. A polskiemu pływakowi nie można odmówić ogromnej ambicji, woli walki i determinacji.
Zdjęcia: Jacek Czech
Autorka: Marta Grzegorczyk