Okiem Szczepana, odc.29: Na kozetce u asystentki seksualnej – historia Marka O’Briena
Szczepan Rybiński
Podopieczny Fundacji Avalon
“Mężczyzna, 38 lat, szuka inteligentnej kobiety. Zależy mi na bliskości i być może na seksie. Jestem sparaliżowany, więc nie pójdziemy na spacer.”
Od tych słów chorującego na polio Marka O’Briena zaczyna się polski zwiastun filmu „Sesje”. Na trailerze widać, jak Mark wybiera każdą literę trzymanym w ustach ołówkiem. Nie przychodzi mu to łatwo, ale jako poeta i pisarz pewnie nieraz musiał już przerobić takie trudności. Zwłaszcza, że żelazne płuco, do którego był podłączony, znacznie ograniczało jego zakres ruchu.
To właśnie dzięki filmowi „Sesje” poznałem O’Briena i jego historię spotkań z asystentką seksualną.
Mimo, że przekaz filmu został trochę uładzony, to podobał mi się: miał swój ciężar i bywał zabawny. Filmów, które poruszają temat seksualności OzN jest niewiele, a takich, które robią to z humorem, jest jeszcze mniej, więc kupiłem tę historię, nawet jeśli czegoś mi w niej brakowało.
Po obejrzeniu filmu dotarłem do recenzji, z których dowiedziałem się, że jest on luźno inspirowany artykułem O’Briena. Niedawno znalazłem czas, żeby zapoznać się z tekstem w oryginale. (Niestety nie ma polskiego przekładu).
Artykuł „On Seeing A Sex Surrogate” (Spotkanie z sekssurogatką) został opublikowany w magazynie „The Sun”, w 1990 roku. Nie jest to pierwszy tekst Marka na ten temat. Siedem lat wcześniej O’Brien przeprowadzał rozmowy, które miały być punktem wyjścia do eseju o seksie osób z niepełnosprawnościami. Mark przyznaje, że w trakcie tych wywiadów czuł się często wyobcowany – niczym antropolog wśród łowców głów. Takie wyznanie może być dowodem na to, że społeczność osób z niepełnosprawnościami to niekoniecznie jednorodna grupa, która zawsze mówi jednym głosem. Co więcej: jest w niej miejsce dla indywidualistów.
Choć jak przyznaje sam Mark to bardziej strach niż indywidualizm – trzyma go z dala od ludzi.
Lata zajęło mi zrozumienie, że to, co nas dzieli to mój strach: strach przed innymi, strach przed podejmowaniem samodzielnych decyzji, strach przed rodzicami i moją seksualnością.
Autor wyznaje, że zawsze brakowało mu poczucia sprawczości, niezależności. To pewnie dlatego przed umówieniem się na spotkanie z asystentką seksualną i pierwszą sesją – bez problemu znajduje preteksty do tego, żeby się wycofać. Od braku odpowiedniego miejsca do spotkania przez bariery architektoniczne – do niewystarczających środków finansowych.
Ostatecznie okazuje się, że dzięki pomocy asystenta i specjalnej aparaturze, Mark na potrzeby sesji może się przenieść do mieszkania przyjaciela. Pomógł też napływ gotówki za napisane artykuły.
Swoją drogą to ciekawe, jak uniwersalne potrafią być pewne problemy. Według badania przeprowadzonego przez Fundację Avalon w ramach Projektu Sekson, 52% dorosłych osób z niepełnosprawnościami czuję się zależna od rodziców.
O’Brien – dorosły mężczyzna, który dorastał w Stanach Zjednoczonych i był świadkiem rewolucji obyczajowej, ma podobne refleksje i nie postrzega siebie jako osoby niezależnej. Możliwe, że gdyby nie rozmowy ze znajomymi i wcześniejsza rekomendacja psychologa, Mark nie zdecydowałby się na spotkania.
Brak poczucia podmiotowości wiąże się z brakiem intymnej przestrzeni. Pisarz wspomina, że od momentu zachorowania na polio, jego ciało było tylko obiektem badań i obserwacji – nigdy obiektem erotycznego zainteresowania.
Początkowe sesje z Cheryl – seks surogatką – nie miały charakteru czysto seksualnego. Chodziło przede wszystkim o poczucie bliskości i testowanie granic swojego ciała. Te spotkania były dla Marka pierwszymi doświadczeniami erotycznymi, więc wystarczył drobny dotyk, aby jego ciało zareagowało gwałtownie… Dlatego w trakcie sesji przechodzili przez kolejne stopnie trudności: od wspomnianego dotyku przez obejmowanie – aż do finału.
Na jedno ze spotkań Cheryl przynosi lustro, aby Mark mógł się sobie przyjrzeć i zrobić pierwszy krok w kierunku zaakceptowania swojego ciała.
O’Brien podkreśla, że asystencja seksualna nie jest synonimem prostytucji. Asystentki mają wykształcenie i wiedzę z zakresu nauk społecznych.
Dobrze to widać w filmie „Sesje”. Zwłaszcza w scenie, kiedy Cheryl odsłuchuje nagraną rozmowę z Markiem i robi notatki.
Mimo, że ostatnie spotkanie kończy się stosunkiem, to relacja O’Briena i asystentki ma wyznaczone granice i pod wieloma względami przypomina pracę psychologa z pacjentem.
Stwierdzenie, że satysfakcja seksualna nie odgrywa żadnej roli w takich spotkaniach, byłoby kłamstwem. Jednak Mark zauważa, że sesje pomogły mu też przywrócić wiarę w swoją niezależność i poczucie, że jest człowiekiem dorosłym, dokonującym samodzielnych wyborów. Jednak z drugiej strony, pisze, że jego „pierwszy raz” nie miał dużego wpływu na życie towarzyskie, a materac, który kupił na specjalne okazje, rzadko jest używany. Seksualność Marka, tak jak seksualność każdej osoby, niezależnie od tego czy jest dotknięta niepełnosprawnością, czy też nie, nie ogranicza się tylko do kontaktów seksualnych. Z artykułu przebija potrzeba bardziej złożonej relacji. Potrzeba niezaspokojona. Mimo, że taka konkluzja może wydawać się gorzka, to pokazuje, jak uniwersalny jest apetyt na głębsze emocje. Niezależnie od stopnia niepełnosprawności.