ablty.goToMainContent
global.read_time: 3 min

Okiem Szczepana odc. 21: Pacjent i rehabilitant – zamiana ról

Fundacja Avalon

Główny redaktor

Pewnie część z Was wie o tym, że specjalnie dla rodziców i bliskich naszych pacjentów zorganizowaliśmy serię spotkań z psychologiem – Tomaszem Garstką. W zeszły weekend, odbyło się kolejne takie szkolenie, tym razem dla pracowników Fundacji Avalon. Przez dwa dni opowiadaliśmy i wymienialiśmy się doświadczeniami na temat pracy z pacjentem/Podopiecznym. W związku z tym, że pracuje w biurze Fundacji i mam kontakt z Beneficjentami pomyślałem, że udział w takim szkoleniu może być dobrym pomysłem, ale nie sądziłem, że zafunduje sobie darmową psychodramę.

Sala w której rozmawialiśmy nie przypominała, gabinetu, psychologa: nie było tam kozetki, oklepanych haseł motywacyjnych oprawionych w ramkę itd. – Siedzieliśmy, rozmawialiśmy o pracy z pacjentem. Czytaj: rehabilitanci rozmawiali, a ja słuchałem, co było całkiem fair, to oni są specjalistami na pierwszej linii frontu (możecie się o tym przekonać, czytając artykuł zamieszczony tutaj). Nie miałem zamiaru się wychylać i być kimś więcej niż obserwatorem.

Tak było, póki prowadzący spotkanie, nie ogłosił, że przyszła pora na odegranie sceny. Fizjoterapeuta miał pokazać w jaki sposób rozmawia z pacjentem. Ok, tylko, kto odegra rolę pacjenta? Oczywiście większość oczu skierowała się teraz w moją stronę – skoro całe życie, przygotowywałem się do odegrania tej sceny, grzechem byłoby nie wykorzystać moich naturalnych talentów. Nie lubię być w centrum uwagi, ale coś takiego było do przewidzenia, więc nie protestowałem. Jednak fizjoterapeutka z którą pracuje już ponad rok miała inne plany.

– A może zrobimy tak, że ty będziesz mną a ja tobą? Zobaczysz jak to jest. – zaproponowała, i oczywiście wszyscy poza mną podchwycili ten pomysł. Tym bardziej nie mogę się wycofać. Teraz nie chodzi już tylko o to, że mam  występować publicznie.

Teraz mam też przekonać sam siebie, do tego, żeby ruszyć się z miejsca, przełamać się, zmienić swoje przyzwyczajenia. Już rozmowa o swoich słabościach z kimś kogo nie znacie, wymaga dużo otwarcia, ale gadanie z samym sobą, na oczach innych jest jak przyjmowanie niezapowiedzianego gościa w samym środku remontu mieszkania.

Ale zaczynamy. Rehabilitantka przyjmuje typową dla mnie pozycję: jest lekko skulona,  unika kontaktu wzrokowego, patrzy w kubek z kawą, albo w podłogę. Wyraźnie nie ma ochoty na zajęcia. Nie powinno mnie to dziwić – jest środek tygodnia, chwilę przed 18,  a ona (czyli ja) właśnie skończyła pracę w biurze. Znam dobrze tą sytuację, ale jestem wściekły, bo perspektywa jest inna. Wiem, że jestem uparty i leniwy, trudno będzie mnie zmotywować do zajęć. Wymieniamy kilka zdań, które są tak naprawdę odwzorowaniem naszej rozmowy sprzed kilku dni. Żadne argumenty nie działają, wiem, że pacjent, w końcu się ruszy, ale zrobi to bez entuzjazmu. Jestem wkurzony. Gdybym, miał okazję rozmawiać ze sobą w taki sposób, na koniec, zasadziłbym sobie kopa.

– Ok, poddaje się – powiedziałem, wychodząc z roli. Przedstawienie skończone, ale recenzje jakie sobie wystawiłem były średnie. Nie chodzi o użalanie się nad sobą to byłoby zbyt proste. W tym przypadku pasują słowa, których zazwyczaj nie cierpię – konstruktywna krytyka.

Więc, zanim następnym razem, na sugestie rehabilitanta odpowiecie „nie” spróbujcie wejść w jego/jej skórę.  Czasami łatwiej jest oswoić lwa, niż namówić do działania takiego pacjenta jak ja. A  chyba rehabilitanci zasługują na współpracę z mojej/waszej strony.

Nie lubię prawić morałów, więc umówmy się, że to był pierwszy i ostatni raz.   

Jeśli chcecie przeczytać inny artykuł o relacji z pacjentem – pisany, tym razem z perspektywy rehabilitanta – klikniecie tutaj.