Weźmy swoje zdrowie we własne ręce!
Często powtarzam moim pacjentom, jak ważne dla ich zdrowia jest to, w jaki sposób poruszają się na co dzień. Często spotykam się z postawą: przychodzę na fizjoterapię, to jest mój wkład, resztę proszę niech zrobi fizjoterapeuta. I czy to będzie pacjent z problemem bólowym, który często zapracował sobie wieloletnimi zaniedbaniami w postaci złej postawy ciała i zbyt małej (lub żadnej) aktywności fizycznej, czy też pacjent po przebytym udarze mózgu, podejście często jest podobne. Najlepiej żeby terapeuta w czasie jednej terapii (przy pomocy magicznej różdżki lub „rąk, które leczą”) sprawił, że cały ból zniknie. Albo żeby ręka niewładna od 2 lat odzyskała sprawność już po jednej terapii.
Po pewnym czasie pacjenci zaczynają rozumieć, że będzie potrzeba nieco więcej pracy i zaangażowania własnego. Ale często pojawia się podejście: ćwiczę tylko na sali rehabilitacyjnej i starczy. No więc cóż, nie starczy! I osoba, która tak podchodzi do swojej terapii, nie dość, że zrzuca z siebie odpowiedzialność za efekty rehabilitacji, to okłamuje siebie. A później przychodzi zaskoczenie w postaci braku efektów, których przecież pacjent oczekiwał. Bo do momentu, w którym nie uświadomimy sobie, że to w naszych rękach leży nasza sprawność, nawet najlepsza frekwencja na zajęciach nie pomoże. Dopóki ćwiczenia domowe nie będą wykonywane na 150%, nie możemy liczyć na maksymalną poprawę. To, że terapeuta stanie na głowie i wykorzysta całą swoją wiedzę i umiejętności, żeby pomóc w usprawnianiu, nie zagwarantuje pacjentowi sukcesu bez jego wkładu własnego i pracy.
Podsumowując: jeżeli wskazówki i polecenia terapeuty będą wykonywane jedynie na sali, nie będziemy mogli powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko, co tylko było możliwe, na drodze do naszego zdrowia. Więc weźmy swoje zdrowie we własne ręce!
Autor: Konrad Kozłowski