×

Wyszukiwarka

Najczęściej wyszukiwane

    ablty.goToMainContent
    rysunek mężczyzny, który przykłada lupę do oka
    global.read_time: 2 min

    Okiem Szczepana, odc.10: „Zanim się pojawiłeś” = Piękna i Bestia + „Nietykalni”

    Szczepan Rybiński

    Podopieczny Fundacji Avalon

    Kiedy w wyszukiwarkę wstukacie tytuł filmu, zobaczycie nagłówki, z których wynika, że historia budzi kontrowersje. Niektórym nie spodobało się, jak twórcy podeszli to tematu niepełnosprawności, ale jak dla mnie to burza w szklance wody.

    Najbardziej kontrowersyjny w filmie „Zanim się pojawiłeś” jest brak kontrowersji. Nie ma w nim nic czego wcześniej byście nie widzieli. Louisa – dziewczyna, której rodzina ma problemy finansowe, potrzebuje pracy „na już”. Trafia się jej posada opiekunki sparaliżowanego milionera, który odmawia kontaktu ze światem zewnętrznym. Nie powinienem spoilerować, ale każdy, kto zna baśń o Pięknej i Bestii, będzie wiedział, czego się spodziewać. Historia łagodnie przechodzi z punktu A do punktu B. Czasami jest nawet zabawnie, bo Louisa nie ma zamiaru litować się nad swoim szefem. Mimo to całości brakuje odwagi w przekraczaniu tabu, którą mogliście zobaczyć w „Nietykalnych”. Pamiętacie scenę golenia sparaliżowanego arystokraty? Podobna jest w „Zanim się pojawiłeś”, tylko, że tutaj macie powolne ruchy maszynki po skórze i romantyczną muzykę w tle. Czekałem na moment, w którym coś pójdzie nie tak, przydałoby się małe zacięcie, drobne skaleczenie, ale nic z tego. Wszystko idzie gładko jak w reklamie.

    Rysą na tym obrazie mogło być zakończenie. To właśnie ostatnie minuty filmu oburzyły niektórych widzów, ale nawet w takich momentach nie ma wstrząsu, jest tylko drobne ukłucie, zamiast dylematu bohatera – mamy zwycięstwo ducha nad ciałem. Żeby było jasne, nie mam o to pretensji. Nie oczekuję, że w środku sezonu ogórkowego trafi do kin poważny film o godności osób z niepełnosprawnościami. Zastanawiam się tylko skąd ta aura małego skandalu.

    Byłem na tym filmie z kolegą, który podobnie jak główny bohater filmu uległ wypadkowi: on dobrze się bawił, trochę się wzruszył, a ja byłem zawiedziony. I tyle. To nie jest kolejny film z innym spojrzeniem na niepełnosprawność. To połączenie komedii romantycznej i melodramatu z przewagą tego drugiego. Moim zdaniem jest tu tyle samo kontrowersji co w tym, że dwa plus dwa daje cztery. Ale wiecie, że to tylko moje zdanie prawda?

    global.articles.related