Przejdź do głównej zawartości
Czas czytania: 2 min

Okiem Szczepana… odc.10: „Zanim się pojawiłeś” = Piękna i Bestia + „Nietykalni”.

Fundacja Avalon

Główny redaktor

 

Okiem Szczepana, czyli o niepełnosprawności z przymrużeniem oka 🙂

Odc. 10.: „Zanim się pojawiłeś”= Piękna i Bestia + „Nietykalni”.

 

Kiedy w wyszukiwarkę wstukacie tytuł filmu, zobaczycie nagłówki, z których wynika, że historia budzi kontrowersje. Niektórym nie spodobało się, jak  twórcy podeszli to tematu niepełnosprawności, ale jak dla mnie to burza w szklance wody.

 

Najbardziej kontrowersyjny w filmie „Zanim się pojawiłeś” jest brak kontrowersji. Nie ma w nim nic czego wcześniej byście nie widzieli. Louisa – dziewczyna, której rodzina ma problemy finansowe, potrzebuje pracy „na już”. Trafia się jej posada opiekunki sparaliżowanego milionera, który odmawia kontaktu ze światem zewnętrznym. Nie powinienem spoilerować, ale każdy, kto zna baśń o Pięknej i Bestii, będzie wiedział czego się spodziewać. Historia łagodnie przechodzi z punktu A do punktu B.  Czasami jest nawet zabawnie, bo Louisa nie ma zamiaru litować się nad swoim szefem. Mimo to całości brakuje odwagi w przekraczaniu tabu, którą mogliście zobaczyć w „Nietykalnych”. Pamiętacie scenę golenia sparaliżowanego arystokraty? Podobna jest w „Zanim się pojawiłeś”, tylko, że tutaj macie powolne ruchy maszynki po skórze i romantyczną muzykę w tle. Czekałem na moment w którym, coś pójdzie nie tak, przydałoby się małe zacięcie, drobne skaleczenie, ale nic z tego. Wszystko idzie gładko jak w reklamie.

 

Rysą na tym obrazie mogło być zakończenie. To właśnie ostatnie minuty filmu oburzyły niektórych widzów, ale nawet w takich momentach nie ma wstrząsu, jest tylko drobne ukłucie, zamiast dylematu bohatera, mamy zwycięstwo ducha nad ciałem. Żeby było jasne, nie mam o to pretensji. Nie oczekuję, że w środku sezonu ogórkowego trafi do kin poważny film o godności niepełnosprawnych. Zastanawiam się tylko skąd ta aura małego skandalu.

 

Byłem na tym filmie z kolegą, który podobnie jak główny bohater filmu uległ wypadkowi: on dobrze się bawił, trochę się wzruszył a ja byłem zawiedziony. I tyle. To nie jest kolejny film z innym spojrzeniem na niepełnosprawność. To połączenie komedii romantycznej i melodramatu z przewagą tego drugiego. Moim zdaniem jest tu tyle samo kontrowersji co w tym, że dwa plus dwa daje cztery. Ale wiecie, że to tylko moje zdanie prawda?

 

 

{jcomments on}