×

Wyszukiwarka

Najczęściej wyszukiwane

    ablty.goToMainContent
    rysunek mężczyzny, który przykłada lupę do oka
    global.read_time: 2 min

    Okiem Szczepana, odc.13: Być parusem

    Szczepan Rybiński

    Podopieczny Fundacji Avalon

    Paraplegia – schorzenie dwukończynowe, najczęściej dotyczy kończyn dolnych. Spowodowane uszkodzeniem rdzenia kręgowego  lub mózgu. Zastanawiam się, na ile – jako parus – mieszczę się w tej definicji… Pierwszy raz usłyszałem to słowo po zetknięciu z „tetrusami” (tatraplegia – schorzenie czterokończynowe). Ani ich, ani mnie nie interesowały słownikowe wyjaśnienia. Najważniejsze pytanie to: A ty za co siedzisz? Mówię, że za niewinność – żaden skok do wody, wypadek samochodowy. Urodziłem się, a niepełnosprawność była już w pakiecie razem z całą resztą…

    „Aaa, to parus”. Tylko przytaknąłem. Usłyszałem o tym pierwszy raz w życiu, dopiero zacząłem studia. Skoro starsi faceci mówią, że jestem parusem, to pewnie tak jest. Zorientowałem się, że to moja historia liczy się dla nich bardziej niż stan zdrowia. Poza tym, brzmiało to lepiej niż kaleka albo inwalida.

    Im lepiej ich poznawałem, tym częściej zdarzały się dyskusje o tym, kto jest „bardziej niepełnosprawny” –  gość kulawy od urodzenia, czy ten po wypadku. I nie chodziło o to, żeby raz na zawsze wyjaśnić, który z nas ma gorzej. Kończyło się raczej na wnioskach w stylu: „Ściemniasz, bo potrafisz chodzić z balkonikiem. Ja bardziej zasłużyłem na to, żeby zająć miejsce dla wózka w autobusie”.

    Pewnie dla kogoś, kto nie zna dobrze żadnej osoby z niepełnosprawnością, taki podział ma sens – facet albo dziewczyna po wypadku muszą włożyć więcej pracy, żeby przystosować się do nowych warunków. Inaczej niż ja, bo przecież poruszam się na wózku od zawsze, niepełnosprawność jest dla mnie stanem naturalnym.

    No nie do końca…

    Bo co to znaczy od zawsze? Żaden noworodek z wadą wrodzoną nie przychodzi na świat z wózkiem przypiętym do pasa. OK – adaptacja może przychodzi szybciej, ale to nie znaczy, że jest łatwiejsza…

    Może takie rozmowy na pierwszy rzut ucha brzmią jak niepotrzebna licytacja, ale w sumie jeśli dzięki temu mamy dowiedzieć się o sobie czegoś więcej, to czemu nie?

    global.articles.related