×

Wyszukiwarka

Najczęściej wyszukiwane

    ablty.goToMainContent
    global.read_time: 5 min

    O rodzicielstwie – krótko i na temat

    W ramach dzisiejszego cyklu “O rodzicielstwie – krótko i na temat” Magdalena Pardo przeprowadza rozmowę z Mariuszem Kędzierskim – artystą, mówcą motywacyjnym, jednym z bohaterów kampanii społecznej Fundacji Avalon “Teraz mnie widzisz?” oraz ojcem prawie półtora-letniego Franka.

    Mariusz urodził się z wadą rozwojową obu przedramion. Opowiada o początkach rodzicielstwa, wpływie niepełnosprawności na obowiązki i wyzwania, jakie stawia mu ojcostwo oraz o tym, dlaczego bycie rodzicem z niepełnosprawnością wcale nie musi być trudne i straszne. 

    Magdalena Pardo: Mariuszu, na początku opowiedz mi o swojej niepełnosprawności.  

    Mariusz Kędzierski: Historia mojej niepełnosprawności nie jest długa czy skomplikowana, ponieważ urodziłem się z nią i wszystko z czasem przychodziło mi naturalnie, choć często z nie małym trudem.  

    Magdalena : Czy niepełnosprawność wpłynęła na decyzję o posiadaniu dziecka? Jeżeli tak, to w jaki sposób? 

    Mariusz: Nie, niepełnosprawność nie miała na to żadnego wpływu ani też nie budziła we mnie żadnych wątpliwości. Przed kilkoma laty zasięgnąłem opinii specjalisty, który utwierdził mnie w tym, że nie ma żadnych przeciwwskazań do założenia rodziny i przesłanek ku temu, by moje przyszłe dziecko czy dzieci miały być obciążone genetycznie moją wadą. Nie myślałem więc o tym w tych kategoriach. Po prostu, przyszedł taki moment, że jako mężczyzna uznałem, że chciałbym mieć rodzinę, a to kolejny etap mojej samorealizacji i jestem na to gotowy. 

    Magdalena: Jak dzielisz się obowiązkami związanymi z wychowywaniem synka ze swoją partnerką? 

    Mariusz: Muszę przyznać, trochę się bałem,, że nie będę w stanie robić wszystkiego. Moje największe wątpliwości budziło to, że w pierwszych miesiącach nie będę mógł pomóc w tych najbardziej prozaicznych czynnościach, przy których trzeba dziecko chwycić i przenieść. Okazało się, że nosiłem je… od pierwszego dnia. Byłem, poza personelem szpitala, pierwszą osobą, która miała Franka na rękach i te wszystkie obawy okazały się niepotrzebne, bo i w tym obszarze znalazłem rozwiązanie. Samodzielnie byłem w stanie bezpiecznie go podnieść, przenieść i odłożyć. Jeżeli chodzi o obowiązki, to mamy różny podział: przewijanie raczej zostaje po stronie partnerki, choć ja często asystuję, bo Franek, jak większość dzieci, ma wtedy włączony tryb „uciekiniera”. Trzeba go czymś zająć, żeby druga osoba mogła wykonać tę czynność. Pracę mam taką, że czasami wyjeżdżam i nie ma mnie na noc w domu, ale kiedy jestem, to wszystko robimy wspólnie, żeby usprawnić opiekę nad synem. 

    Magdalena: Co najbardziej zaskoczyło Cię w rodzicielstwie? 

     Mariusz: Tą najbardziej zaskakującą rzeczą było zbudowanie więzi i poczucia bezpieczeństwa od pierwszych minut. Pojawił się ktoś, z kim się wcześniej nie znaliśmy i nagle ten ktoś nie jest mi obojętny. Ja jemu też. To uczucie, którego nie da się opisać. Cała reszta, techniczne sprawy, była czymś, czego się spodziewałem i tutaj nic nie było zaskakujące, bo jestem człowiekiem, który ma dzieci w swoim otoczeniu, nawet te najmniejsze. Wiedziałem, z czym to się wiąże i jak to wygląda. 

    Magdalena : Czy jest coś, czego nie wiedziałeś o byciu tatą, a dziś czujesz, że ta wiedza mogłaby być bardzo przydatna?  

    Mariusz: Na tym etapie nie, choć nadal się uczę. Myślę, że różne sytuacje nie raz mnie jeszcze zaskoczą i muszę być czujny i gotowy na to, żeby niczego nie przegapić. To czym chciałbym się podzielić z innymi ojcami – przyszłymi i obecnymi, to to, żeby zawsze być zaangażowanym. Nie na tyle, na ile mamy ochotę, ale jak najbardziej się da. Tylko w ten sposób buduje się relację z dzieckiem. 

    Magdalena: Czy przygotowywałeś się w jakiś sposób do zostania rodzicem? 

    Mariusz: Jak już wspomniałem, od zawsze mam wokół siebie dzieci w różnym wieku i nie musiałem przygotowywać się do roli ojca jakoś szczególnie. Zawsze jednak interesowała mnie ta droga od poczęcia do narodzin i byłem z partnerką na każdej możliwej wizycie u lekarza. 

    Magdalena: Czy masz jakieś rady bądź słowa dla osób z niepełnosprawnościami, które planują rodzicielstwo? Czy jest coś, co sam chciałbyś usłyszeć przed zostaniem rodzicem?

    Mariusz: Chciałbym, żeby osoby z niepełnosprawnościami nie bały się zakładać rodziny, jeśli nie ma do tego poważnych przeciwwskazań zdrowotnych. Bo jeżeli ktoś ma nawet jakieś wyobrażenie o roli rodzica, to rzeczywistość je zweryfikuje. Może okazać się, że to, czego się baliśmy, wcale tak straszne nie jest. Straszne zaczynają być inne rzeczy, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. 

     Magdalena: Mariuszu, bardzo dziękuję Ci za rozmowę.  

    Mariusz: Również dziękuję. Myślę, że bycie rodzicem, choć wymagające i absorbujące, nie jest wcale trudne, bo dzieje się instynktownie, z uczucia. A uśmiech dziecka i wspomnienia, jakie z nami zostają, są czymś niezastąpionym! 

    Magdalena: Osoby, które chciałyby poznać szerzej działania artystyczne oraz edukacyjne Mariusza zapraszam do odwiedzenia jego mediów społecznościowych: Strona internetowa: http://www.mariuszkedzierski.net, Instagram: @mariuszkedzierski , Facebook: facebook.com/MariuszKedzierskiArt , X (Twitter): MKedzierskiArt 

     

    global.articles.related