ablty.goToMainContent
global.read_time: 2 min

Okiem Szczepana… odc. 2.: Wózek – subiektywna instrukcja obsługi.

Fundacja Avalon

Główny redaktor

 

Okiem Szczepana, czyli o niepełnosprawności z przymrużeniem oka 🙂

Odc. 2.: Wózek – subiektywna instrukcja obsługi.

 

Pamiętacie swój pierwszy wózek i to jak próbowaliście nim jeździć? Ja nie przypominam sobie pierwszego wózka inwalidzkiego, ale dobrze pamiętam swój wózek aktywny. Nie różnił się od zwykłego sprzętu, no może poza tym, że był „bardziej”: bardziej zwrotny, szybszy, ale też bardziej wywrotny. Niepełnosprawny jestem od zawsze, ale opanowanie nowego wózka zajęło mi ponad rok. Jeśli właśnie uczycie się korzystać ze swojego sprzętu, tutaj znajdziecie kilka słów o czterech kółkach.

 

Jazda na wózku to nie nauka chodzenia. Kiedy małe dziecko stawia pierwsze kroki, robi to niemal instynktownie bo jego ciało jest z nim od zawsze. Wózek (proteza czy kula) nie jest częścią ciała, ani przedłużeniem kończyny. Jest narzędziem, które trzeba umieć obsługiwać. Nawet osoby z wrodzoną niepełnosprawnością, robiąc balans muszą wypracować sobie odpowiednią metodę. Z doświadczenia wiem, że dobrze jest sprowokować kontrolowany upadek (konieczne w towarzystwie zaufanej osoby), żeby przekonać się, że to nie musi być nic groźnego.

 

Z jednej strony wózek może stygmatyzować: niepotrzebnie przyciąga uwagę, w trudnych warunkach, sprawia problemy, ale jeśli nauczycie się go obsługiwać, może dać Wam przewagę nad osobami pełnosprawnymi. Jeśli do pary rąk dodacie 4 koła, nad którymi potraficie panować, może się okazać, że Wasze normalne tempo jazdy bije na głowę tempo szybkiego spaceru osób pełnosprawnych.

 

Często jest tak (a przynajmniej w moim przypadku), że poszczególne części ciała ze sobą nie współpracują np. ze względu na napięcie mięśniowe. Dlatego ważne aby nauczyć się odpowiedniej koordynacji. Istotne jest też to, żeby wózek był odpowiednio dobrany. Jeśli w siedzisku jest za dużo miejsca, paradoksalnie może to utrudniać jazdę. W moim pierwszym wózku aktywnym zbyt duża przestrzeń sprawiała, że ciężko było mi utrzymać biodra tak, aby nie bujać się na boki. Prawidłowo dobrany wózek powinien podtrzymać podstawę. Dzięki temu mam większą kontrolę nad ciałem, ale też sterowaniem.

 

Wszystkie uwagi opieram tylko na swoim doświadczeniu, każdy z Was może mieć inne odczucia. Jednym nauka jazdy na wózku zajmuje więcej czasu, drugim mniej. Ja poczułem się pewnie w balansie dopiero na moim drugim wózku aktywnym. Wam może pójdzie to szybciej. Jedno jest pewne: niezależnie od tempa nauki opanowanie wózka daje mnóstwo satysfakcji.

Oczywiście wózek to tylko jeden z elementów,  który trzeba opanować. O innych aspektach adaptacji do nowych warunków przeczytacie tutaj.

 

 

 

Tekst opracował Szczepan Rybiński

 

{jcomments on}